sobota, 15 listopada 2014

Rozdział I

  Zawsze chciałam zamieszkać w wielkim domu z basenem i własnym, dużym pokojem z widokiem na morze. Kto by pomyślał, że moje marzenie spełni się w dniu moich siedemnastych urodzin? Z pewnością nie ja. Dlatego też gdy mama zatrzymała samochód w nieznanym mi miejscu i z uśmiechem wyszła z samochodu, byłam mocno zdziwiona ale i podekscytowana. Gdy wraz z mamą przekroczyłyśmy próg okazałego domu, od razu pokochałam to miejsce. Bez żalu pożegnałam starą dzielnicę i wraz z mamą zamieszkałyśmy na drugim końcu miasta, tym w pobliżu plaży, klubów i wszelkich innych rozrywek, od których zazwyczaj stroniłam. W L.A High School nie miałam zbyt udanego życia towarzyskiego i miałam cichą nadzieję, że teraz to się zmieni raz na zawsze. Nie chciałam być zwyczajną szarą myszką, na którą nikt nie zwracał uwagi, chciałam się wybić ponad to i nowy dom miał mi w tym pomóc. Odkąd mama dostała awans wiodło nam się znacznie lepiej, niż dotychczas i mogłam sobie pozwolić na szaleństwo zakupów i nie tylko. Polubiłam nowy stan rzeczy, choć nie jestem egoistką, ale choć raz chciałam zaspokoić próżniejszą część siebie. Tego dnia, gdy przenosiłyśmy rzeczy ze starego domu do nowego i został nam tylko mój pokój, mamie musiało coś wypaść i zostawiła mnie samą z porządkami, ale jakoś specjalnie się tym nie przejęłam. W przeciwieństwie do osób w moim wieku lubiłam sprzątać, więc ochoczo zabrałam się za ścieranie kurzów i tym podobne. Dom był duży, jednopiętrowy, na górze były cztery sypialnie i tyle samo łazienek, na dole był salon połączony z jadalnią, kuchnia a także gabinet mamy i magazynek. Był także garaż i duży ogród z basenem. Ogród był pełen kwiatów, a jakieś 20 metrów od domu była plaża, na którą miałam widok ze swojego pokoju urządzonego dość dziewczęco, stosy poduszek, błękitne zasłony, biały, puchaty dywan, drewniana podłoga, łóżko spokojnie mogło pomieścić cztery osoby, białe biurko, półka na książki, ogromna szafa z przesuwanymi drzwiami i lustrem. Miałam również wnękę w oknie, gdzie był poduszki, więc będę mogła tam siadać i podziwiać widoki. Ściany były lawendowe, a teraz w moim pokoju walał się moje ciuchy i kosmetyki. Wszystko nowe i dopiero co kupione. Ledwo skończyłam sprzątać, zadzwonił dzwonek do drzwi, co mocno mnie zdziwiło, ponieważ nie spodziewałam się dzisiaj nikogo, zresztą i tak nikogo nie znałam w tej części miasta. Szybko związałam włosy w wysoki kucyk i zeszłam na dół, trochę przerażona tym, co czeka mnie za drzwiami. Dzwonek do drzwi powtórzył się kilka razy i wreszcie otworzyłam drzwi.
 - Hej! Słyszałam, że przyjechaliście i chciałam się przywitać! - powiedziała stojąca w progu blondynka. Była wyraźnie wyższa ode mnie, blond włosy sięgały jej do połowy ramion, miała na sobie czarne szorty z wysokim stanem i fioletowy top i bordowe conversy. Miała dość mocny makijaż i pełno bransoletek na rękach,głównie z ćwiekami i zauważyłam nawet tatuaż na ramieniu w kształcie nutki. Nim zdążyłam coś powiedzieć, blondynka wparowała do środka i widziałam błysk uznania w jej oczach, gdy rozglądała się dookoła.
 - Jestem Taylor, mieszkam naprzeciwko - powiedziała z uśmiechem, co sprawiło, że nieco zmieniłam nastawienie do niej. Już nie wydawała się taką wariatką, jak na początku.
 - A ja Katherine, ale wolę, jak mówi się Kath - odparłam z uśmiechem. Wiedziałam, że nie powinnam jej aż tak ufać i kompletnie nie przejęłam się tym, że tak po protu tutaj wparowała, ale było w niej coś, co sprawiało, że wydawała się godna zaufania.
 - Super, że tutaj mieszkasz. Jest tyle miejsc do odwiedzenia, jeśli chcesz, możesz pójść ze mną - powiedziała nagle, a mnie aż zatkało. Ledwo mnie zna, a już mnie gdzieś zaprasza? Ale z drugiej strony właśnie tego chciałam, chciałam wyjść do ludzi, zasmakować życia, dotąd wolny czas spędzałam w domu, nie miałam przyjaciół, jedynie przelotne znajomości trwające dwa-trzy dni, niestety. Najwyraźniej nie byłam zbyt dobra w kontaktach towarzyskich, ale teraz miało się to zmienić. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
 - Więc jak, piszesz się na to? - spytała blondynka ponownie.
 - Jasne, mogę iść. Dzięki - odparłam, starając się ukryć podekscytowanie w moim głosie. Nie chciałam wyjść na jakaś histeryczkę czy coś.
 - Przyjdę po ciebie o siódmej, ok? - spytała, a ja skinęłam potakująco głową. Był wakacje i mama z pewnością pozwoli mi gdzieś wyjść. Zresztą miałam już siedemnaście lat i w sumie byłam prawie dorosła, więc mama już nie ma nade mną takiej kontroli, jak kiedyś. Z uśmiechem zapraszam Taylor do salonu i orientuję się, że minęły już dwie godziny dopiero, gdy Taylor patrzy z przerażeniem na ekran swojego iPhone'a.
  - O cholerka, już czternasta! Musze już iść, ale fajnie się rozmawiało! - krzyknęła i wstała z kanapy. Z żalem się z nią pożegnałam, ponieważ okazało się, że jest bardzo fajną dziewczyną i miałam dziwne przeczucie, że będziemy przyjaciółkami. Taylor mieszkała w tej części miasta od zawsze i wiedziała w sumie wszystko co się tu dzieje, gdzie kto mieszka i jakie są układy między sąsiadami. Dowiedziałam się na przykład, że sąsiad obok zdradza swoją żonę z ich opiekunką do dziecka, starsza pani, która piecze ciasteczka i mieszka obok Taylor nie cierpi dzieci, choć wcale tak się nie wydaje,A przecznicę ode mnie mieszka całkiem sporo chłopaków i wszyscy z nich to koledzy Taylor. A po dzisiejszym wyjściu może i moi. Nie miałam nadziei na to, że spotkam tu miłość swojego życia, chciałam po prostu mieć przyjaciół. Nigdy nie miałam chłopaka i jakoś mnie do tego nie ciągnęło, odkąd w wieku czternastu lat zostałam dość poważnie... ośmieszona przez chłopaka z mojej  byłej szkoły. To co zrobił z pewnością nie było miłe i mam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam. Za to, co uczynił... Szybko otrząsnęłam się ze wspomnieć, bo w oczach miałam już łzy na wspomnienie tamtego okrutnego wieczoru... Niby to było trzy lata temu,  sumie nie tak znowu strasznie dawno, owszem było, minęło, ale nie potrafiłam zapomnieć. Blizny były wciąż świeże... Do dziewiętnastej było jeszcze sporo czasu, a że nie miałam nic do roboty postanowiłam zrobić coś dobrego do jedzenia, mama z pewnością to doceni. Ojca z nami nie było od dobrych sześciu lat, bo wolał swoją kochankę i życie w Kanadzie, niż mnie i mamę. Palant. To, że odszedł sprawiło, że go znienawidziłam i nie utrzymywałam z nim żadnego kontaktu i nie chciałam nawet próbować. Nie potrafiłam. Włączyłam muzykę i z głośników popłynęły ostre, rockowe dźwięki. Czy to, co lubię najbardziej. Tanecznym krokiem weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, chcąc coś ugotować, ale ku mojemu rozczarowaniu nic tam nie było. Westchnęłam, wzięłam drobne ze swoich oszczędności i postanowiłam iść do pobliskiego sklepu. Dzięki Taylor już dość dobrze orientowałam się po okolicy, a sklep był tylko piec minut drogi od domu. Zamknęłam dom, notując w myślach co powinnam kupić. Miałam ochotę na lazanię... Zamyślona nie zauważyłam, że ktoś jak szalony pędzi w moim kierunku na rowerze. Intruz uderzył we mnie dość mocno, aż się zachwiałam i upadłam, jęcząc z bólu. Zobaczyłam męską dłoń wyciągniętą ku swojej i pozwoliłam pomóc sobie wstać. Spojrzałam na twarz chłopaka i zamarłam. To był on. On. On. Stał przede mną jak gdyby nigdy nic, mocno wkurzony, choć to ja powinnam być na niego wściekłą, a nie na odwrót. Widok jego, tak nagle, po tylu latach, sprawił, że zagotowało się we mnie ze złości. On najwidoczniej mnie nie poznał, bo jego twarz wyrażała tylko i wyłącznie wściekłość.
 - Uważaj, jak chodzisz! - krzyknął i chciał wsiąść na rower, ale zagrodziłam mu drogę.
 - Ja mam uważać?! Chyba raczej ty! - odparłam wkurzona, choć taksowałam go uważnie wzrokiem. Co jak co, ale był jeszcze przystojniejszy. Blond włosy mu zjaśniały, miał na sobie koszulkę bez rękawów, więc widziałam, jak dobrze jest zbudowany. Jego usta  układały się wąską linię, a mimo tego... Nadal wyglądał świetnie, Co za pieprzona ironia losu. Tak byłam pochłonięta gapieniem się na niego, że nie zauważyłam, ze przestał krzyczeć i teraz patrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
 - Przepraszam - powiedział nieci łagodniej z błyskiem w oku. Jego wzrok co chwil wędrował ku moim piersiom. Fakt, odkąd widział mnie ostatni raz byłam nieco pulchna, niska, miałam aparat na zębach i krótkie jak chłopak włosy. Odkąd jednak się zmieniłam, zaczęłam o siebie dbać, nikt, kto znał mnie kiedyś mnie nie poznał. Co teraz, w obecnej sytuacji bardzo mnie cieszyło. Ciekawe, co blondyn by zrobił, gdyby się dowiedział, komu gapi się teraz na cycki. Uśmiechnęłam się z satysfakcją. I wtedy w mojej głowie zrodził się chory plan... Ale zaraz odrzuciłam myśl, żeby się na nim zemścić. Po prostu będę go totalnie olewać zresztą i tak już nigdy się nie spotkamy.
 - Nie gap mi się na cycki - powiedziałam z wrednym uśmieszkiem, a on zamarł. Wybuchnęłam śmiechem widząc jego głupią minę i całe zakupy zrobiłam w iście szampańskim nastroju. Wróciłam do domu, na szczęście po drodze nie spotkałam mojego wspomnienia z przeszłości, za co byłam wdzięczna losowi. Mamy nadal nie było, miała wrócić dopiero o dwudziestej drugiej, więc w sumie nawet nie będę się musiała pytać o zgodę, bo pewnie wrócę o dwudziestej, wszystko zależy od tego, jak potoczy się spotkanie. W każdym razie miałam zamiar być w domu zanim ona przyjdzie. Ostatecznie porzuciłam pomysł zrobienia lazanii i zadowoliłam się makaronem z sosem warzywnym. Produkty spożywcze schowałam do lodówki, a wszelkie przybory toaletowe poustawiałam w łazience. Nim się obejrzałam, była szósta, a ja postanowiłam, że tym razem zaszaleję z wyglądem. Założyłam białe szorty, malinową bluzkę odsłaniającą brzuch i białe koturny, Włosy rozpuściłam i pokręciłam lokówką, zrobiłam sobie kreski i pociągnęłam usta malinowym błyszczykiem. Do tego miętowo - biały manicure i złota bransoletka z serduszkiem na nadgarstku kupiona rok temu przez moją mamę z okazji urodzin. Z zadowoleniem spojrzałam w lustro, nawet ucieszona i trochę zdumiona swoim nowym wyglądem. Spojrzałam na zegar. Było za pięć siódma, więc Taylor powinna zaraz być. Uświadomiłam sobie, że nie mam jej numeru telefonu, w razie, gdyby chciała do mnie zadzwonić i powiadomić o zmianie planów. Nim zdążyłam to pomyśleć, zadzwonił dzwonek i zeszłam otworzyć. Za drzwiami stała Taylor, w krótkiej, czarnej sukience i szpilkach, jej włosy były wysoko upięte. Wyglądała trochę zdzirowato, ale zachowałam tą uwagę dla siebie. A obok niej... stał chłopak, który potrącił mnie dzisiaj swoim rowerem i obejmował blondynkę w pasie.Niall. Spojrzał na mnie i zauważyłam błysk zdziwienia w jego oczach, na co cichutko się roześmiałam, co nie uszło uwadze Tay.
 - O widzę, że już się świetnie bawisz! - powiedziała radośnie,  a jej ,,chłopak" nic nie powiedział.
 - Będzie super! - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy, zamykając dom.
 - A więc poznajcie się - powiedziała blondynka, gdy byliśmy w połowie  podjazdu do mojego do domu. Zamarłam. Teraz na pewno mnie pozna. Tay pewnie wygada się co do mojego nazwiska i do tego, gdzie chodziłam wcześniej do szkoły.
 - Niall, to moja nowa przyjaciółka, Kath - powiedziała, chichocząc a on pocałował ją namiętnie. Zażenowana odwróciłam wzrok, nie chcąc widzieć ich w tak intymnej chwili. Blondynka odwróciła się z powrotem w moją stronę, z rumieńcem na twarzy.
 - Kath, poznaj Nialla - chłopak obrzucił mnie obojętnym spojrzeniem, po czym jak gdyby nigdy nic złapał Tay za pupę, na co na ta pisnęła i znów zaczęli się migdalić. Taa, to z pewnością będzie... interesujący wieczór. Już zaczęłam tego żałować.

#Trailer

Piosenka przewodnia:




Ona - zwyczajna nastolatka,dopiero co przeprowadziła się do nowego domu,obca w kontaktach damsko - męskich
On - buntownik, jego wygląd to tylko pozory, może mieć każdą i umie to wykorzystać, złamał niejedno dziewczęce serce
Gdy się spotkają, nikt nawet nie podejrzewa tego, co się stanie...
Ukrywane uczucia wybuchną z potężną siłą, pochłaniając nie tylko ich dwoje, a także innych. Czy takie coś ma sens? Gdy skrywane tajemnice wyjdą na jaw i powróci przeszłość,nic nie będzie takie,jak dawniej...


Bohaterowie

BOHATEROWIE:



Dane:
Imię i nazwisko: Katherine Durcano
Wiek: 17 lat
Data urodzenia: 29.08.1997 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone




Dane:
Imię i nazwisko: Niall Horan
Wiek: 19 lat
Data urodzenia: 13.09.1995 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone







Dane:
Imię i nazwisko: Taylor Young
Wiek: 19 lat
Data urodzenia: 09.11.1995 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone




Dane:
Imię i nazwisko: Aria Goven
Wiek: 19 lat
Data urodzenia: 27.03.1995 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone




Dane:
Imię i nazwisko: Nina Truck
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 07.05.1996 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone



Dane:
Imię i nazwisko: Austin Benson
Wiek: 20 lat
Data urodzenia: 18.06.1994 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone



Dane:
Imię i nazwisko: Zayn Malik
Wiek: 19 lat
Data urodzenia: 12.01.1995 r.
Miejsce zamieszkania: Los Angeles,Stany Zjednoczone





Szablon by Selly